Ludwik Osiński
Z książki Anieli Kowalskiej pod tytułem Warszawa literacka w okresie przełomu kulturalnego 1815-1822:
Na arenie literackich sporów, gdzie ważyły się losy pisarzy, pierwszym autorytetem był Kajetan Koźmian, wysoki urzędnik Królestwa, a tubą jego poglądów — Ludwik Osiński.
W swoich Pamiętnikach scharakteryzuje go po latach Koźmian nie bez złośliwości:
Osiński nie tylko tak jak Horacjusz lubił namiętnie… jocos, Venerem, conviva, ludos, lecz nawet podobnych wierszem jak Horacjusz mógł wyznać i wyznawał celerem fugam sensit relicta non bene parmula. Z postaci ciała nie był urodziwym, był małym, pękatym, twarzy ospowatej, przecież niezmiernie zalotnym; podobał się kobietom płochym, lekkim, aktorkom, i przy nich marnował swój talent.
Po tej — nieuprzedzonej chyba — cenzurze augura mniej nas zaskakuje osąd jednego z młodych a krytycznych słuchaczy jego sławnych w Warszawie prelekcji:
Wychodząc pierwszy raz z wykładu Osińskiego — pisał Aleksander Jełowicki — wspomniałem sobie na sławne parturiunt montes, nascitur ridiculus mus. Pomimo to wykład Osińskiego był uprzywilejowańszy, przychodzili nań panicze i kobiety wielkiego świata; pan Osiński śpieszy tam z jakiegoś obiadu, gdzie bawił ostrym dowcipem, wpada do domu, porywa, co mu się nawinie ze starych szpargałów, i parę książek na zapas; leci, już jest, już się wysapał i wśród oklasków poważnie zasiada; dopiero patrzy, co tam za papier złapał; jeśli trafił szczęśliwie na dalszy ciąg przeszłego wykładu, to zaczynał od słów: w dalszym ciągu itd., jeśli co innego porwał, cedzi przez zęby, że dla odmiany przedmiotu będziemy dzisiaj rozbierać, co następuje: i dopiero czyta, bo nigdy nie mówił; czyta gładkim i posuwistym językiem, a głosem donośnym i miłym; szumu wiele, ale rzeczy mało; a jak wpadnie na wiersze, to te, które chce pochwalić, czyta wspaniale, które chce zganić, czyta ślamazarnie i wady wiersza naciska głosem złośliwym.
13 XII 2013 #Aniela Kowalska #XIX wiek #Ludwik Osinski #Kajetan Kozmian #Aleksander Jelowicki